Wiem, że ryzykuję bardzo wiele. Najmniej dotkliwa jest dla mnie utrata „znajomych” na Facebooku, którzy zrywają ze mną kontakty, „nie mogąc czytać moich tekstów, i to bynajmniej nie ze względu na ich długość”. Czniam to.
W swoim życiu zawsze kierowałem się zasadą odwagi cywilnej. Nigdy nie bałem się iść pod prąd obowiązujących propagandowych klisz i medialnych dezinformacji, powtarzanych przez większość tzw. nadawców i odbiorców fałszywych komunikatów. Tak jest i tym razem.
Mówię więc wprost, nie bawię się w bojaźliwy język ezopowych zagadek, nie klękam przed polityczną poprawnością: Polacy, jesteśmy na wojnie! Jesteśmy na wojnie z Żydami! Nie pierwszy raz w naszej historii. Ryzykując przesadną wzniosłością, dodam: jesteśmy na wojnie z Żydami być może już po raz ostatni. Stawką tej śmiertelnie groźnej batalii być może nie będzie totalna fizyczna Zagłada naszego narodu.
Wierzę w to, że czasy rozbiorów Rzeczypospolitej i epoka holocaustów (ormiańskiego, żydowskiego, kambodżańskiego) jest już za nami. Jednak zagrożenie nadal pozostaje śmiertelne. Możemy jako państwo znaleźć się w absolutnej izolacji, która wyczerpie całkowicie nasze siły cywilizacyjne, aż do anihilacji. Moim zdaniem należy to Polakom uświadamiać, pracować nad rozwojem narodowego ducha: dumy i walki. Walki na wszystkich polach. Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić: wiedza to władza.
Ja już wybrałem: w życiu prywatnym, rodzinnym, duchowym. Jestem gotowy podnieść rzuconą mi jako Polakowi rękawicę. Szukam ludzi ducha i czynu. Odkreślając grubą krechą hitlerowską, barbarzyńską ideę „ostatecznego rozwiązania” i wszelkie pomysły czystek etnicznych, zajmuję się czystą myślą obronną. Wyciągam wnioski z przeszłych sukcesów i błędów.
Czytam właśnie recenzję biografii amerykańskiego XX wiecznego radykała i pseudomistyka Williama Dudleya Pelleya na portalu counter-currants.com. Książka profesora Scotta Beekmana nosi tytuł: „William Dudley Pelley: Życie skrajnego prawicowca i okultysty.” Artykuł CF Robinsona jest z kolei zatytułowany „Człowiek ducha, prorok i przywódca Srebrnych Koszul”.
Robinson w pierwszych zdaniach swego tekstu wraca do zdarzenia w1945 roku. Bess Myerson wygrała wtedy konkurs Miss America. Stała się pierwszą i jak dotąd jedyną Żydówką, która została wybrana najpiękniejszą Amerykanką. Podczas swojej trasy po kraju jako laureatka turnieju pań, Myerson żaliła się, że była dyskryminowana przez obsługę w hotelach z powodu swego pochodzenia. Szybko zakończyła tournee, aby występować … razem z Anti-Defamation League (żydowską Ligą Przeciwko Zniesławieniu) przeciw szerzeniu „nienawiści”.
Pytanie, czy Żydzi faktycznie byli aż tak dyskryminowani po 1945 roku? Autor tekstu słusznie zaprzecza i podaje dowody, że działania Myerson były niczym innym jak działaniem pijarowym, jakbyśmy to dzisiaj określili. No bo, cóż? Hitler zmarł w kwietniu owego roku, jeszcze niedawno antyżydowski Berlin legł w gruzach, a jego antysemiccy mieszkańcy padli na twarz przed aliantami. Żydowscy komisarze Związku Sowieckiego rządzili wschodnią Europą w tym okupowaną Polska żelazną pięścią. W brytyjskiej Palestynie Żydzi zaangażowali się w kampanię terroru przeciwko Brytyjczykom i rodowitym Palestyńczykom. We władzach USA było pełno Żydów na wielu kluczowych stanowiskach. Wielu z tych Żydów aktywnie zaangażowało się w szpiegostwo na rzecz Sowietów.
Podczas gdy panna Myerson krążyła po kraju, ukazując żydowską potęgę wpływu, a jednocześnie grając rolę ofiary, jeden z pierwszych amerykańskich antyżydowskich proroków gnił w więzieniu. Nazywał się William Dudley Pelley. Jego życie zostało udokumentowane przez Scotta Beekmana, profesora historii na Uniwersytecie Rio Grande w Ohio.
Pelley urodził się w 1890 r. w Lynn w stanie Massachusetts. Pochodził z rodu arystokratów, którzy w miarę upływu czasu byli rugowani z najwyższych stref władzy przez finansowych żydowskich nuworyszy. Ojciec naszego bohatera twierdził, że wśród jego przodków był szlachcic królowej Elżbiety I- Sir John Pelley. Rodzina ojca Williama Dudleya Pelleya przybyła do USA z Anglii przez Nową Fundlandię. Przodkowie jego matki przybyła zaś do Nowej Anglii. Ojciec tytułowej postaci -William G. A Pelley- był przez pewien czas ministrem, ale popadł w finansowe tarapaty w czasach kryzysu w latach 90. XIX wieku. W końcu stał się dobrze prosperującym pracownikiem w firmie produkującej … papier toaletowy. Oto symbol szlacheckiej pauperyzacji.
W czasie swojego dzieciństwa William Dudley Pelley zdał sobie sprawę, że ma dar pisania i zaczął publikować swoje pierwsze prace. Ostatecznie przeniósł się do Vermont, gdzie został dziennikarzem i literatem. Był autorem popularnej serii opowieści o życiu w małej mieścinie. To ciekawy przyczynek do jego biografii – zainteresowanie tym, co pogardzane przez żydowskich intelektualistów z metropolii, ich akolitów i naśladowców. Pelley w ten sposób spopularyzował literacki gatunek małomiasteczkowych nowel, które stały się potem kanwą dla popularnych programów telewizyjnych takich jak The Waltons i The Andy Griffith Show .
W 1918 Pelley został odnoszącym sukcesy redaktorem i właścicielem gazety z Vermontu, zwanej Evening Caledonian. Latem 1918 r. kościół metodystów zaproponował, że zafunduje Pelleyowi wizytę w Japonii, Korei i innych częściach Azji, aby opisał pracę misyjną. Gdybyż Palley trzymał się linii kościoła, zamiast zbłądzić potem na manowce ezoteryzmu i okultyzmu! Jednak na razie wraz z żoną udał się Kraju Kwitnącej Wiśni. Trasa ta została przerwana z powodu ekspedycji amerykańskich żołnierzy na Syberię po wybuchu rewolucji bolszewickiej. Pelley zmienił więc plany i dołączył do Ekspedycji Syberyjskiej jako członek Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Na Syberii Pelley uświadomił sobie, że rewolucja bolszewicka była przerażającym przykładem tego, co dzieje się z ludźmi, którzy podlegają rządom wrogiej elity, składającej się z rewolucyjnych Żydów.
Warto podkreślić , że do czasu swojej podróży na Syberię Pelley nigdy nie napisał niczego negatywnego na temat Żydów, potem był zaangażowanym antysemitą. To przełomowy moment w jego biografii. Symptomatyczne jak rewolucja bolszewicka uaktywniła antysemityzm u wielu jej świadków. Wielu nieżydowskich uczestników tej tragedii zareagowało w podobny, antyżydowski sposób.
W Estonii późniejszy nazistowski pisarz Alfred Rosenberg rozpoczął karierę jako autor kilku znaczących antysemickich dzieł właśnie po bolszewickim puczu w Rosji. Przywódca Finlandii Carl von Mannerheim także wypowiadał się antysemicko podczas sowieckiej rewolucji, chociaż nie wystąpił przeciwko fińskim Żydom podczas II wojny światowej.
Winston Churchill napisał klasyczny artykuł o żydowskim rdzeniu bolszewizmu. Służby wywiadu armii USA również informowały o żydowskiej roli w rządzie Lenina i udokumentowały fakt, że Żydzi w Ameryce wspierają Sowietów. W rzeczywistości każdy naród, który uległ komunistycznej rewolcie, albo stanął jej naprzeciw po I wojnie światowej – Hiszpania, Polska, Węgry, Niemcy, Austria, kraje bałtyckie- cechował się oficjalnym lub półoficjalnym antysemityzmem do lat 30. XX wieku.
„Autor biografii Pelleya –prof. Beekman- nie umieszcza jednak jego przemiany w kwestii żydowskiej w wyżej wspomnianym kontekście historycznym” – wyraża żal autor recenzji na portalu counter-currents. Podczas gdy Pelley był przecież świadkiem historycznego wydarzenia na skalę światową, które –na podstawie własnych obserwacji- interpretuje jako sprawę żydowską. Beekman świadomie jednak nie łączy kropek, które tworzą rysunek tytułowej postaci. Po zakończeniu syberyjskiej ekspedycji, Pelley wraca do Vermont, a następnie wyjeżdża do Kalifornii i zostaje scenarzystą w Hollywood. Napisał scenariusze do kilku filmów, a także kilka powieści. Żadna z jego prac nie stała się wprawdzie klasykiem wszechczasów, ale według standardów większości współczesnych scenarzystów odniósł wielki sukces. W kilku jego filmach wystąpił legendarny aktor Lon Chaney.
Jednak w Fabryce Snów Pelley czuł się sfrustrowany, drażniła go nasilająca się żydowskość Hollywoodu. Gdyby był Polakiem, załamałby się skalą polakożerstwa żydowskich władców masowej wyobraźni.
W 1929 roku Pelley miał doświadczenie, które przyniosło mu sławę i stało się zarzewiem jego aktywności mistyczno-politycznej. Będąc w domku letniskowym w Pasadenie w Kalifornii, Pelley przeżył „doznanie poza ciałem” i napisał o nim relację, która wywołała duży odzew. Niestety od tego czasu zaczęło się jego duchowe zbłądzenie.
W 1930 roku opuścił Hollywood i przybył do Asheville w Północnej Karolinie, aby założyć tam uniwersytet, na którym będzie nauczał i publikował swoje dzieła dotyczące duchowości. Poglądy religijne Pelleya w dużej mierze opierały się na pojęciach z Teozofii. Dzisiaj można by określać jego wierzenia jako wyraz ruchu New Age. Według mnie o klęsce jego metapolitycznych projektów i politycznej działalności zdecydował właśnie ten okultystyczny rys.
W 1933 roku założył organizację „Srebrne Koszule”. Skopiował w niej elementy faszystowskich „ruchów koszul” w Europie. Jej elementem był jawny antysemityzm. „Srebrne Koszule” prawdopodobnie nigdy nie przekroczyły 15 000 członków. Jednak to skala, o której ja mógłbym pomarzyć jako niszowy, radykalny publicysta. Ruch miał swoje rozproszone przyczółki w przemysłowych miastach Północy, ale większość członków wywodziła się regionów na zachodnim wybrzeżu. Działalność „Srebrnych Koszul” Pelleya przyciągała sporo uwagi. Powieściopisarz Sinclair Lewis napisał książkę o amerykańskim faszyzmie pod tytułem „To tu nie może się zdarzyć” (1935), czerpiąc inspirację z działań „Srebrnych Koszul”, a także z innych podobnych organizacji politycznych z lat 30. XX wieku. Komitet do Spraw Działań Wrogich Ameryce żydowskiego kongresmena Samuela Dicksteina (jak się potem okazało szpiega sowieckiego) badał działalność Pelleya w latach trzydziestych. Nasz bohater miał jednak jeszcze poważniejsze kłopoty. Jedna z grup Srebrnych Koszul w Kalifornii nielegalnie zdobyła spory arsenał broni palnej. Grupa ta zatrudniała dwóch sierżantów w celu szkolenia mężczyzn w używaniu broni. Sytuacja szybko została odkryta przez rząd Stanów Zjednoczonych. Pelley miał też duże problemy z powodu podejrzanych praktyk biznesowych. Chociaż winę za to ponoszą bardziej jego nieuczciwi współpracownicy niż on sam. Poza tym, gdyby nie Komitet Kongresu, który szukał „pod każdym kamieniem”, aby wyeliminować Srebrne Koszule, przekręty pewnie nie zostałyby odkryte.