Skąd biorą się gwałty, czy dlaczego ludzie gwałcą to poważne pytania, które jednak są pochodne do pytania kto gwałci. Nie da się więc ominąć tego etapu rozważań. Okazuje się, że gwałcą mężczyźni i kobiety. Pisałem kiedyś o gwałcie na moście w Chinach. Wieczorem wracającego z pracy mężczyznę napadła kobieta i zmusiła do seksu w ‘urban-industrialnym’ plenerze.
Mężczyzna ten zgłosił sprawę na policję, skąd przedostała się do mediów. Na drugi dzień po przedstawieniu jej w wiadomościach, policja musiała wysłać spore siły na rzeczony most. Okazało się, że doszło tam do tak licznej demonstracji, że zagrażała ona ruchowi kołowemu. Demonstracja w formie marszu była bardzo pokojowa, zebrał się tam tłum mężczyzn spacerujących w tę i we w tę w oczekiwaniu na gwałcicielkę. Ku rozczarowaniu wszystkich obecnych gwałcicielka nie przybyła i nie chciała nikogo z demonstrantów wykorzystać. Podobno zawiedzeni wciąż tam przychodzą z płonną nadzieją.
Próbując zachować neutralność płciową nie znajduję niestety więcej argumentów na neutralność. Muszę więc dojść do seksistowskiego wniosku, że prawdziwy problem sprawiają męscy gwałciciele. Osoby wrażliwe na sprawy równości muszę niestety w tym momencie wyprosić. Było miło, ale już kliknęliście, więc teraz spadajcie. Bye bye.
Teraz, bez równoszystów, już w swoim gronie osób o staroświeckich poglądach, m.in. że kobieta różni się od mężczyzny, możemy kontynuować bez oglądania się na poprawność.
Problemem są gwałty dokonywane przez mężczyzn.
Nie jestem seksuologiem więc nie zamierzam się wdawać w rozważania dlaczego. Wystarczy nam zupełnie piramida Abrahama Maslowa. Seks jest przypisany samej jej podstawie. Seks jest tam obok snu, wydalania, jedzenia , wody i tlenu. Tako rzecze wikipedia, ale angielskojęzyczna. Nas puryści nie mogli znieść wydalania i zamienili je na ‘brak napięcia’.
Co możemy przeczytać o tych potrzebach?
gdy nie są zaspokojone, dominują nad wszystkimi innymi potrzebami, wypierają je na dalszy plan i decydują o przebiegu zachowania człowieka
Tyle nam wystarczy, by przejść dalej.
W świecie idealnym jak UE te potrzeby można zaspokajać z łatwością, pod ochroną, a czasem nawet przy wsparciu państwa. Poza tą jedną, seksem. Tu państwo nikomu nie pomaga, każdy musi sobie radzić jak umie. Państwo ogranicza się do ochrony naszych praw. Czy jednak wszyscy mają równe szanse? (Ups, użyłem słowa ‘równe’)
Okazuje się, że nie.
Okazuje się też, że nie dla wszystkich jest to jasne.
Co więcej, są osoby do których to zwyczajnie nie dociera. Próbowałem wcześniej doinformować je w formie komentarzy, ale na blogach komentarze zbyt łatwo zbyć innymi komentarzami, choćby miałkimi.
Pisałem na przykład coś w stylu „Słońce świeci na niebie w dzień” na co pojawiały się polemiczne komentarze-odpowiedzi zaczynające się od cyt.: „To nie do końca prawda”. Dalej dla wzmocnienia swojej argumentacji padały konkretne liczby poprzedzone słowami cytuję: „jest powiedzmy”.
Jest powiedzmy’ to taka dupokrytka na wypadek gdybym miał prawdziwe liczby pod ręką. W takich warunkach nie da się prowadzić dyskusji. Zamiast dyskutować w oparciu o fakty i wiedzę rozmowa stacza się na wymianę opinii i odczuć. Oczywiście można dyskutować i o tym, ale w kategoriach nie mierzalnych.
Dlatego dałem sobie spokój z odpowiedzią na tak „merytoryczne” komentarze i postanowiłem napisać notkę. Notkę która w oparciu o fakty odpowie nam na tytułowe pytanie.
Rozmyślając o ważnej roli seksu doszliśmy do kopernikańskich odkryć, że seks jest ważny i że utrapieniem są praktycznie mężczyźni.
Przy upraszczającym sprawę założeniu, że mężczyźnie do realizacji tej ważnej potrzeby niezbędna jest kobieta (przynajmniej dominującej większości z nich) nie sposób odseparować sprawy gwałtów od dostępności do kobiet.
Jeżeli ktoś jest głodny i nie może jedzenia kupić, ale może je ukraść, to je ukradnie.
Jeśli mężczyzna nie ma dostępu do kobiet zapewniającego mu realizację potrzeby seksu, ale może jakąś kobietę zgwałcić, to ją zgwałci. No może nie każdy mężczyzna i nie każdą kobietę, ale normalna większość mężczyzn to zrobi. Przynajmniej tak wynika z konstrukcji piramidy Maslowa.
I dokładnie tak się tłumaczą niektórzy imigranccy gwałciciele. No może nie Maslowem, bo on był Żydem, więc najprawdopodobniej w ich systemie edukacyjnym spotkał go taki sam los jak w naszym szykowany jest dla Trylogii Sienkiewicza. Opowiadają za to o słynnym już ‘bólu jąder’ i ‘kryzysowej sytuacji seksualnej’. Nas to oczywiście nie przekonuje, bo jednak co innego powoływać się na uznanych żydowskich profesorów i jakieś sprytne diagramy, a co innego opowiadać o swoim samopoczuciu.
Czy to jednak znaczy, że ci gwałciciele kłamią? Chyba nie.
Powinni się kontrolować, tego się domagamy. Czy sensownie? Jeśli Maslow miał rację, to równie dobrze możemy się  od nich domagać by nie jedli i nie pili. Jedynym wyjściem jest zapewnienie im dostępu do kobiet, jakiejś alternatywy lub kastracja. Oczywiście jest jeszcze czwarte wyjście, zwyczajnie niewpuszczanie samotnych młodych mężczyzn, ale do tego jeszcze nie dorośliśmy. Na razie wydaje się rządzącym równie obrzydliwe jak kastracja. Pozostają więc tylko dwie pierwsze opcje.
Zamiast bowiem dyskusji o faktach problem przybrał formę dyskusji religijnej gdzie obowiązują dogmaty.
Zwolennicy niepohamowanej imigracji zgadzają się jednak z jej przeciwnikami w oburzeniu, że imigranci oczekują od Europy dostępnych kobiet. Nikt trzeźwy nie poklepuje imigrantów po ramionach utwierdzając w przekonaniu, że Europejki czekają na nich. Wychodzą z założenia, że może nie jest to przekonanie istotne.
O czym jednak myślą imigranci wędrując te tysiące kilometrów?
Jako uczeń męskiego technikum mogę zapewnić, że raczej nie idą z myślą o wizytach w muzeach. Pisałem kiedyś o moim kumplu, który w Australii mantrował ‘Musze kogoś puknąć’. Miał 21 lat i jako że nie chodził ani głodny, ani spragniony, ograniczał artykułowanie swoich potrzeb do jedynej niezaspokojonej z podstawy piramidy Maslowa.
Podobnie pewnie jest z tłumami młodych muzułmanów. Pierwsze kilometry za granicę swoich państw motywują zagrożeniem życia, następne kilkanaście głodem i pragnieniem. Im dalej jednak idą tym mocniej oddziałującej na wyobraźnię motywacji potrzebują.
Cóż ich tak gna?
bezpłatna opieka zdrowotna, mieszkanie, edukacja i niezliczone zasiłki. Jest to kraina możliwości, bezpieczeństwa i co najważniejsze, dostępnych kobiet
Każdy kto się z tym nie zgadza, nie zgadza się z Benem Judah’em i jego wnikliwym zbadaniem środowiska londyńskich imigrantów. Nie zgadzanie się z Judah’em młodszym najprawdopodobniej jest antysemityzmem, więc ostrzegam.
Dostępne kobiety mają więc być najważniejszym bodźcem. Zgodzę się, że może nie jest to najważniejsze dla wszystkich, jednak chyba najbardziej przemawia do ich wyobraźni. Zwłaszcza tych w wieku mojego kumpla, a takich jest przecież wśród imigrantów najwięcej.
Po co jednak oni tak idą do tych kobiet, przez granice państwowe i te naturalne, góry, rzeki, lasy, tysiące kilometrów? Nie mają kobiet u siebie?
Niezliczone dyskusje dotarły do tego punktu i za każdym razem poszły na manowce. W zależności kto był przewodnikiem grupy. Najgorzej jeśli trafił się znawca świata orientu, bo dyskusja nabierała charakteru dyskusji rzeczowej, z cennikami za żonę w różnych walutach, od kóz, przez dolary, po wielbłądy włącznie. Moim zdaniem kompletnie bez sensu.
Nie musimy być absolwentami arabistyki, ani mieć doświadczeń wieloletniego życia w którymś z krajów islamskich, by dobrze zdiagnozować ten problem. Wszystko w gruncie rzeczy sprowadza się do matmy na poziomie dawnej szkoły podstawowej.
Odstawmy więc na bok epistoły o kulturze islamu, zasadach szariatu i zwyczajach Afryki Saharyjskiej. Wszystko to może i niezwykle kolorowe i pociągające, jest jednak zupełnie zbędne.
Skupmy się na liczbach.
I skończmy w tym miejscu dyskusje na poziomie ‘a mnie się wydaje’ czy ‘jest powiedzmy’.
Dla niedowiarków mam zaś prośbę:
Skupcie się ludzie proszę na chwilę i przestańcie bredzić w przyszłości.
Przejdźmy od razu do clou i sprowadźmy rozważania o dostępności kobiet do samego sedna.
Czyżby w krajach islamskich brakowało kobiet i dlatego muzułmańscy młodzieńcy są dodatkowo zainteresowani Europejkami?
Oczywiście, że TAK!
W KRAJACH ISLAMSKICH BRAKUJE MŁODYCH KOBIET I DLA WIELU MŁODZIEŃCÓW NIE MA FIZYCZNIE SZANSY NA ZASPOKOJENIE POTRZEB SEKSUALNYCH Z KOBIETAMI.
Dlatego informacja, że nasze europejskie kobiety są dostępne jest niewątpliwie bardzo ważna. Ważniejsza nawet niż wysokość zasiłków.
Skąd ja wiem, nie przypuszczam, tylko WIEM, że w krajach islamskich brakuje dla jurnych chłopaków młodych kobiet? Czy byłem choć w jednym z nich z wycieczką?
Nie byłem i już teraz nie mam zamiaru. A jednak WIEM.
A wiem stąd, że tak jesteśmy zaprogramowani jako gatunek.
ZAWSZE RODZI SIĘ WIĘCEJ CHŁOPCÓW NIŻ DZIEWCZYNEK.
W każdym kraju.
Sądząc po tych wszystkich idiotyzmach jakimi nas raczą dziennikarze, nie jest to wiedza powszechna.
Co jest przynajmniej dla mnie zadziwiające.
Gdy więc czytam te notki i komentarze z których wyziera podobna niewiedza, to zastanawiam się jak można dyskutować o naturze ludzkiej nie znając jej ‘praw grawitacji’.
To, że kobiet nigdy nie wystarczało dla mężczyzn wpływało na kulturę, społeczeństwo, historię…
Dlatego dalej możemy dyskutować o różnych sprawach, jednak nie będziemy dyskutować, czy jest więcej młodych mężczyzn, czy kobiet. Tak samo jak nie otworzymy kółka fizycznego dyskutującego o tym czy Ziemia kreci się wokół Słońca, czy na odwrót.
Osoby zaprzeczające tej podstawie demografii uważam więc w najlepszym wypadku za niedoinformowane.
Co jednak praktycznie w tytułowym temacie wynika z faktu, że rodzi się mniej dziewczynek niż chłopców?
Po pierwsze świadomość, że naszych europejskich kobiet nie wystarczy dla importowanych setkami tysięcy młodych mężczyzn.
NIE MA TAKIEJ MOŻLIWOŚCI
Proszę to sobie wybić z głowy.
Możemy sobie dyskutować o islamie i roztrząsać jego święte pisma, a będzie to miało tyle sensu co rozważania na bazie niuansów architektury meczetów.
Nawet gdyby w granice UE zamiast muzułmanów przybył milion znanych z samokontroli Japończyków, to o ile byłby to milion wyposzczonych marszem samotnych młodzieńców, efekt byłby podobny. Albo UE przedstawiła by dla nich jakiś program zaspokajania chuci, albo Europejki musiałyby się liczyć ze zmianami stylu życia.
Co tam Azjaci! Taką Polskę wykończyłoby zaproszenie 100 000 młodych Szwedów. Rozumiem, że Szwedzi są ułożeni jak mało kto, jednak taka inwazja szybko by nam wyszła bokiem.
Nawet jeśli przybysze byliby grzeczni i z powodów ekonomicznych w stanie w pokojowy sposób znaleźć sobie w naszej społeczności partnerki, to wyjęcie z obiegu 100 000 młodych Polek wywołałoby frustrację przynajmniej 100 000 zaskoczonych młodych Polaków.
Nie ma więc znaczenia czy przybysze będą się zachowywać grzecznie, czy nie. Ani jak będą sobie radzili z miejscowymi kobietami. Nadmiar młodych mężczyzn musi się skończyć albo prosperitą prostytucji, albo skokowym wzrostem ilości gwałtów na kobietach gospodarzy.
Ponieważ w każdym społeczeństwie, nawet bez importu młodych mężczyzn, zawsze jest więcej chłopaków, sytuacja mężczyzn wszędzie jest podobna.
Mężczyźni jeśli chcą by kobiety pozwoliły im się dotknąć muszą się czymś wykazać. Kontem w banku, mandatem posła, umiejętnością gry na gitarze lub choćby bujną fryzurą. Coś jednak muszą zrobić.
Wyzwanie to trapi każdą społeczność. Nie bez przyczyny pojawił się program „Rolnik szuka żony” a chyba nie ma „Chłopka szuka chłopa” (choć wg Faktu pojawiła się edycja, gdzie partnera szukała kobieta, miała ona jednak 36 lat co jakoś mnie nie zaskoczyło). Każda realistycznie podchodząca do życia kobieta może liczyć na znalezienie partnera. Jest to przynajmniej teoretycznie możliwe. Tego nie można niestety powiedzieć o panach. Stąd problemy rolników na całym świecie. Najszybciej i bez pudła zabija społeczeństwa wiejskie edukacja dla wiejskich dziewczyn w miastach.
Nawet więc jeśli UE wprowadzi dla muzułmańskich najeźdźców bezpłatne kursy gry na gitarze i oni wszyscy dzięki nim osiągną niebywałe sukcesy u naszych kobiet, to problem nie zniknie. Jedynie ‘rolnikami bez żon’ zostaną nasi synowie.
Jaka jest więc odpowiedź na tytułowe pytanie?
Jak skończyć z gwałtami imigrantów na Europejkach?
Może edukując ich o naszych zwyczajach?
A może zwalczając radykalny islam?
Może zwiększając lub zmniejszając im zasiłki?
A może dając pracę lub do niej ich zmuszając?
To już więcej sensu chyba miałoby rozdawanie każdemu z nich Playstation i konta naSteamie. Przynajmniej część z nich by się wciągnęła w strzelanie do czołgów, czy innych kosmitów. Gdyby im zapewnić szybkie łącza i darmowy lokal, żarcie i opierunek to może chociaż części z nich by się nie chciało wychodzić na miasto.
Prawdziwe rozwiązanie problemu z gwałtami jest niestety tylko jedno.Przywrócenie (i tak zaburzonego, ale najwyżej nieznacznie, w naturalnym stopniu)balansu w ilości młodych kobiet i mężczyzn.
Kompletnie nie rozumiem dlaczego nie można tego wprowadzić. Podobno ratujemy ich przez złym losem. Ratujmy dziewczyny, bo one mają zawsze trudniej w trakcie wojny. Wpuszczajmy młode kobiety albo małżeństwa. Kawalerom podziękujmy. Dość mamy własnych. Sorry boys".