11.06.2018

Budzący się 142 - Szkoła Czarów - Śnieżynki



















Czyli metoda świadomej indukcji odruchu warunkowego





No dobrze, żeby Was zachęcić do eksperymentu, który może wiele zmienić w Waszym życiu, powiem Wam, że ta aktywna medytacja jest min. fundamentem bezkontaktowej szkoły walki. Na początku przypomnę Wam jak uczyliście się poruszać się jako niemowlęta. Jest wiele ssaków które tuż po narodzinach wykazują się dużymi zdolnościami motorycznymi, wypadają na ziemię z ciała matki i po chwili staja na nogach, chodzą i biegają. Nie muszą się uczyć, nie muszą opanowywać odruchów warunkowych, bo motorykę ciała mają zapisaną w genach, w odruchach bezwarunkowych. Z człowiekiem jest inaczej. Człowiek po urodzeniu jest kompletnie bezradny i musi długi czas uczyć się elementarnych rzeczy, takich jak raczkowanie a po dłuższym czasie chodzenie. Jedno jest pewne, odruchów warunkowych kształtujących naszą motorykę uczymy się w okresie niemowlęcym, w którym nasza samoświadomość jest praktycznie zerowa. Nauce znana jest plastyczność ludzkiego mózgu, widać to szczególnie przy jego urazach, uszkodzeniach, gdy inne partie mózgu, po mozolnych ćwiczeniach, przejmują funkcje od obszarów uszkodzonych. Czy możemy doświadczać tej plastyczności mózgu tylko i wyłącznie po jego uszkodzeniu ? Nie.

Bo choćby dla eksperymentu, możemy, bez wcześniejszego jakiegokolwiek urazu, próbować wykształcić równoległy sposób odruchowego sterowania naszej motoryki, tym razem W SPOSÓB W PEŁNI ŚWIADOMY. I po pewnym czasie okazuje się, że ta jakże ograniczona, świadomie wykształcona motoryka, WYKRACZA POZA NASZE CIAŁO I MA WPŁYW NA INNE ISTOTY ŻYWE !

Upraszczając opis naszej sytuacji w jakiej wtedy się znajdziemy, możemy stworzyć model teoretyczny, który z dobrym przybliżeniem odzwierciedla zjawiska które zaczynamy dostrzegać wtedy wokół nas. Określmy model ten, na przykład, jako świadome przepływy energii chi, lub świadome kierowanie przepływem midichlorianów.





Teraz co nieco o tzw. równowadze chwiejnej. Równowaga chwiejna zachodzi w sytuacji gdy nawet słaby czynnik potrafi wytrącić obiekt materialny z równowagi. Przykłady: kula stojąca na czubku wzniesienia, ołówek postawiony pionowo na stole, itp, itd. Przechodzimy do ćwiczenia. Na początku zaleca się wykonywać medytację aktywną leżąc na plecach, ćwiczenie może być wykonywane gdziekolwiek, na łóżku, na podłodze, na trawie, na plaży. Po kilku próbach (po kilka do kilkunastu minut), jak poczujecie bluesa, można z powodzeniem wykonywać ćwiczenie siedząc choćby w fotelu. Kolejny krok to wykorzystanie materialnego balastu, tu doskonale sprawdza się np. niewielka aluminiowa patelnia. Zaleca się zachować ostrożność, stosujemy zasady i przepisy BHP, przy pojawieniu się jakichkolwiek negatywnych objawów przerywamy ćwiczenie. Do ćwiczenia potrzebne jest niewielkie skupienie i minimalne zdolności manualne. Ćwiczenie wykonujemy na luzie, bez napinania mięśni, itp. Do ćwiczenia wykorzystujemy naszą dominującą ręką a po jakimś czasie, jak nie będziemy mieli z tym problemu, możemy wykorzystywać nasze dwie ręce. Niewielki nawet trening (do kilku tygodni) pozwoli nam wykorzystywać obie ręce w trybie „dwukanałowym”. Teraz wyobraźcie sobie, że wasza dłoń i przedramię są magiczną różdżką, którą po jakimś czasie będziecie mogli przedłużyć obiektem materialnym, choćby w/wym. patelnią. Teraz wyobraźcie sobie, że pomiędzy waszym trzecim okiem a tyłem głowy funkcjonuje linia transmisyjna, która bezprzewodowo jest powiązana z waszymi dłońmi, która potrafi wydawać polecenia waszym dłoniom. Odbywa się to w taki sposób, że mentalnie, w wyobraźni, przesuwacie punkt skupienia uwagi z trzeciego oka na tył głowy, robiąc to na początku w tempie 1 cykl / ok. 2 sekundy, potem przyspieszając do 1 cyklu / ok. 1 sekundę. Przez cykl rozumiem mentalne przesunięcie w/wym. punktu tam i z powrotem do trzeciego oka, to swoisty mentalny ruch posuwisto zwrotny 😉 Po krótkim czasie przekonacie się, że te mentalne ruchy mogą być bardziej skomplikowane, koliste, eliptyczne, złożone. I teraz dochodzimy do najważniejszego, leżąc układamy przedramię i dłoń pionowo do góry starając się odnaleźć punkt w/wym. chwiejnej równowagi. Chodzi o to by przy rozluźnionych mięśniach, bez świadomego wysiłku z naszej strony przedramię i dłoń były uniesione pionowo do góry. Oczywiście zawsze będą jakieś minimalne napięcia mięśni, które tą dłoń będą utrzymywać w chwiejnej równowadze, ale mają być na tyle słabe byśmy odnosili wrażenie, że nie musimy wykorzystywać naszej starej odruchowej motoryki do utrzymywania przedramienia i dłoni w tej pozycji. Leżąc wygodnie, na luzie, zamykając powieki dla relaksu, próbujemy przejąć kontrolę nad naszą ręką tym mentalnym wodzikiem w naszej głowie ( między trzecim okiem a tyłem głowy). Budujemy tym samym równoległą, bardzo ograniczoną, nową motorykę dłoni opartą o nowy odruch warunkowy. Opis dość skomplikowany, ale samo ćwiczenie jest bajecznie proste. Miłych eksperymentów 🙂

piana



Patrzcie na śnieżynki 😉





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz