1.03.2019
BUDZĄCY SIĘ 152 - POMIOT SZATANA
^Jam jest ten, który to widział,^ który przyglądał się z bliska, ^ Jak dzieci, żony i mężów, i starców mych siwogłowych ^ Niby kamienie i szczapy na wozy oprawca ciskał ^ I bił bez cienia litości, lżył nieludzkimi słowy. ^ Patrzyłem na to zza okna, widziałem morderców bandy ^ – O, Boże, widziałem bijących i bitych, co na śmierć idą…^ I ręce załamywałem ze wstydu… wstydu i hańby ^ – Rękoma Żydów zadano śmierć Żydom – bezbronnym Żydom!^ Zdrajcy, co w lśniących cholewach biegli po pustej ulicy ^ Jak ze swastyką na czapkach – z tarczą Dawida, szli wściekli ^ Z gębą, co słowa im obce kaleczy, butni i dzicy, ^ Co nas zrzucali ze schodów, którzy nas z domów wywlekli. ^ Co wyrywali drzwi z futryn, gwałtem wdzierali się, łotrzy, ^ Z pałką wzniesioną do ciosu – do domów przejętych trwogą. ^ Bili nas, gnali starców, pędzili naszych najmłodszych ^ Gdzieś na struchlałe ulice. I prosto w twarz pluli Bogu. ^ Odnajdywali nas w szafach i wyciągali spod łóżek, ^ I klęli: „Ruszać, do diabła, na umschlag, tam miejsce wasze!” ^ Wszystkich nas z mieszkań wywlekli, potem szperali w nich dłużej, ^ By wziąć ostatnie ubranie, kawałek chleba i kaszę. ^ A na ulicy – oszaleć! Popatrz i ścierpnij, bo oto ^ Martwa ulica, a jednym krzykiem się stała i grozą – ^ Od krańca po kraniec pusta, a pełna, jak nigdy dotąd – ^ Wozy! I od rozpaczy, od krzyku ciężko jest wozom…^ W nich Żydzi! Włosy rwą z głowy i załamują ręce. ^ Niektórzy milczą – ich cisza jeszcze głośniejszym jest krzykiem. ^ Patrzą… Ich wzrok… Czy to jawa? Może zły sen i nic więcej? ^ Przy nich żydowska policja – zbiry okrutne i dzikie! A z boku – ^ Niemiec z uśmiechem lekkim spogląda na nich, ^ Niemiec przystanął z daleka i patrzy – on się nie wtrąca, ^ On moim Żydom zadaje śmierć żydowskimi rękami!^
Icchak Kacenelson, Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz