25.05.2016

Budzący się 30 - BESTII CIAŁO



http://wiadomosci.onet.pl/prasa/rewolucje-czas-zaczac/3qb6qr




"Przedstawił się jako "John Doe", proponując redakcji "Süddeutsche Zeitung" dokumenty znane jako "Papiery z Panamy", które wyciekły z kancelarii Mossack Fonseca. Anonimowy demaskator nie chciał ujawnić swej tożsamości. Po wielu miesiącach przerwał milczenie. Po raz pierwszy zabrał głos na forum publicznym za pośrednictwem autorskiego manifestu.



Nierówności w dochodach, rosnąca przepaść między bogatymi i biednymi są jednymi z kluczowych wyzwań naszych czasów. Dotyczą wszystkich bez wyjątku, na całym świecie. (...)
"Papiery z Panamy" kryją odpowiedź o przyczynę wszechobecnej, codziennej korupcji. Nie jest dziełem przypadku, że odpowiedź pochodzi akurat z kancelarii prawnej. Mossack Fonsecka jest czymś więcej niż zwykłym trybikiem w machinie "zarządzania majątkiem i optymalizacji podatkowej". Od dziesięcioleci kancelaria działała w interesie przestępców, wykorzystując posiadane wpływy do tworzenia i obchodzenia przepisów prawa na świecie. (...)
Spółki fasadowe kojarzy się często z procederem unikania płacenia podatków. "Papiery z Panamy" nie pozostawiają cienia wątpliwości: nawet jeśli tego rodzaju spółki nie są nielegalne w świetle definicji prawa,
to wykorzystuje się je do szerokiego spektrum przestępstw, znacznie groźniejszych w skutkach niż oszustwa podatkowe. (...)

Na przestrzeni pół wieku władze ustawodawcze, wykonawcze i sądownicze poniosły sromotną klęskę w walce z rajami podatkowymi, rozprzestrzeniającymi się na kuli ziemskiej jak złośliwy nowotwór.

Nawet teraz, gdy władze Panamy zapewniają, że nie chcą, by ich kraj kojarzono wyłącznie z wyciekiem "Papierów z Panamy", postanowiły wziąć pod lupę tylko działalność kancelarii Mossack Fonsecka – jednego z wielu koników obracających się na karuzeli rajów podatkowych. Cóż za wygodna strategia.

Zawiodły na całej linii banki, instytucje nadzoru finansowego i organy skarbowe. Podejmowały decyzje chroniące bogatych i uderzające w klasę średnią oraz grupy o niskich dochodach.
Zawiodło sądownictwo: opieszałe i nieefektywne. Sędziowie zbyt często dawali posłuch argumentom bogaczy. Ich prawnicy, nie tylko z kancelarii Mosack Fonseca, są mistrzami w przestrzeganiu litery prawa, a jednocześnie robią wszystko, co w ich mocy, by splugawić ducha praworządności.
Zawiodły środki masowego przekazu. Wiele stacji telewizyjnych jest żałosną parodią dawnych siebie.
Wśród miliarderów zapanowała moda na kupowanie gazet, by ograniczyć pojawianie się krytycznych artykułów o bogaczach i superbogaczach.
Poważnym dziennikarzom śledczym brakuje środków finansowych. Skutki są opłakane: wbrew licznym twierdzeniom oprócz "Süddeutsche Zeitung" i ICIJ także redakcje innych opiniotwórczych mediów miały dostęp do "Papierów z Panamy" i zrezygnowały z zajmowania się tym tematem. To smutna prawda, ale niektóre spośród najbardziej znanych i wpływowych organizacji medialnych na świecie nie były zainteresowane nagłośnieniem tematu.
Nawet Wikileaks nie odpowiedziała na moje wielokrotne zapytania.
Jednak przede wszystkim zawiedli prawnicy.
Demokracja potrzebuje odpowiedzialnych jednostek rozumiejących i przestrzegających zasad prawa, a nie takich, które rozumieją prawo i bez skrupułów go nadużywają. Szeregowi prawnicy są tak skorumpowani, że konieczne są głębokie zmiany w etyce zawodowej, znacznie poważniejsze od dotychczasowych propozycji. Pojęcie etyki prawniczej, na której opiera się kodeks postępowania i uprawnienia do wykonywania zawodu, skarlało do wyświechtanego frazesu, pustej figury retorycznej.
Kancelaria Mossack Fonseca nie działała w próżni: Jürgen Mossack miał sojuszników i klientów praktycznie w każdym kraju na świecie bez względu na liczne kary i udokumentowane naruszenia regulacji. (...) Kto ma dużo pieniędzy zawsze znajdzie usłużnego prawnika, czy to w osobie kancelarii Mossack Fonseca, czy innej, której nazwy nie znamy.

Konsekwencją powyższych porażek jest upadek moralny społeczeństwa i nowego systemu, wciąż nazywanego kapitalizmem, a w rzeczywistości będącego niczym innym jak niewolnictwem ekonomicznym.

W systemie, naszym systemie, niewolnicy nie są świadomi swego statusu, nie znają swych panów żyjących w świecie równoległym, a niewidzialne kajdany starannie ukryto pod stosem zawiłych aktów prawnych. Globalny rozmiar szkód powinien wybudzić nas z letargu.
Powód do niepokoju jest tym większy, że alarm wszczął pojedynczy whistleblower. To sygnał świadczący o tym, że zawiodły mechanizmy kontrolne demokracji i doszło do awarii całego systemu o skutkach trudnych do przewidzenia. Nadszedł czas na konkretne działania i postawienie właściwych pytań.
Historycy doskonale wiedzą, że podniesienie podatków czy nierówny podział władzy doprowadziły w przeszłości do wybuchu wielu rewolucji.
Dawniej wojsko było skutecznym narzędziem ciemiężenia społeczeństwa. Obecnie podobną, a może nawet efektywniejszą rolę pełni odcięcie społeczeństwa od dostępu do informacji, nawet jeśli odbywa się ono w sposób zawoalowany. Na szczęście żyjemy w czasach dogodnych systemów do przechowywania danych i szybkich łączy internetowych działających ponad granicami państw. Wszystko wskazuje na to, że czeka nas kolejna rewolucja cyfrowa".




























































                                                                                                     AA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz