Zamieszanie wciąż rośnie, gęstnieją mroczne chmury, a na horyzoncie rysuje się już czarny wir nieuchronnie nadciągającego potężnego tornado...
Nie pomógł jak dotąd kubeł zimnej wody wylany na złą czarownicę z zachodu, bo ta opętana przez współczesne demony, nadal stroi się w zielone ciuszki i grzebie uparcie przy beczce Pandory. Chyba Dorotka znów musi ruszyć do akcji, by na mocy boskich praw, których ślady odnajdujemy choćby w fenomenie synchroniczności, wyeliminować dwie złe czarownice, tą ze wschodu i tą z zachodu....
http://okop.salon24.pl/708707,totalny-pucz-czyli-rozwazania-o-plantacji
"Totalny pucz, czyli rozważania o plantacji
Polityczna sytuacja w Polsce od dłuższego czasu przypomina ten rodzaj pogody, jaką synoptycy nazywają dynamiczną. O ile jeszcze nie tak dawno konfrontacja zwycięskiego w wyborach PiS z betonem III RP eskalowała w formę pełzającej, hybrydowej wojny domowej, w której - jak to na wojnie bywa - obydwie strony zaklinowały się w wielkiej bitwie (o Trybunał Konstytucyjny) , a na innych frontach ostrzeliwali się wzajemnie, to obecnie jak na dłoni widać, że obóz III RP ani myśli tej wojny kontynuować i całkiem jawnie zmierza w kierunku przeprowadzenia najprawdziwszego zamachu stanu czyli puczu.
Polskie realia co prawda wykluczają scenariusz klasycznego puczu, w którym przejęcie władzy odbywa się przy udziale, lub za zgodą wysokich rangą wojskowych, w wyniku czego siły zbrojne stają się głównym aktorem wydarzeń, ale pozostałe cechy definicji puczu są całkowicie spełnione. Polski pucz realizują osoby, które już należały do istniejącej elity władzy i które doskonale wiedzą, jak rozregulować tryby normalnego toku życia politycznego i porządku instytucjonalnego, mając na celu obalenie demokratycznie wybranej, legalnej władzy.
W normalnie funkcjonującym państwie, tego rodzaju podżegacze i wichrzyciele, a pisząc dosadniej - zdrajcy, zostaliby aresztowani i surowo osądzeni. W normalnie funkcjonującym państwie, nie do pomyślenia jest publiczne nawoływanie do masowego przeciwstawiania się legalnemu rządowi, do jego medialnego oczerniania i szydzenia, do odwoływania się w zagranicznych, obcych Polsce instytucjach, które wzywa się do antypolskich działań. W normalnie funkcjonującym państwie, opozycja jest opozycją, a nie ośrodkiem puczystów, pełniącego także rolę przytułku dla aferzystów, ignorantów i kolaborantów , byli prezydenci nie występują przeciwko demokratycznie wybranym rządzącym, choćby z nową władzą głęboko się nie zgadzali. W normalnie funkcjonującym państwie, nikomu do głowy nie przychodzi jawne stawianie się prawu: Konstytucji i aktom prawnym wydawanym przez rząd.
W normalnie funkcjonującym państwie, 80% mediów nie należy do obcego kapitału państwa które od zarania dziejów, było zawsze śmiertelnym wrogiem.
Można jeszcze długo wyliczać, co i jak funkcjonuje w normalnie funkcjonującym państwie, ale wszystkie tego typu argumenty zmierzają do jedynego słusznego wniosku: Polsce daleko do normalności. " Rozkminianie" dlaczego tak jest, to temat z gatunku mission impossible, ale na dwie przyczyny tego stanu rzeczy warto zwrócić szczególną uwagę.
Po pierwsze, znaczna część społeczeństwa zwyczajnie skretyniała - brak jej elementarnej wiedzy historycznej i politycznej, brak fundamentalnej zdolności analitycznego myślenia i obiektywnej oceny sytuacji.
Pozostawię otwartym pytanie, czy owo skretynienie to efekt cywilizacji mediów elektronicznych, czy raczej skutek permanentnej propagandy III RP, wmawiającej Polakom, że jest och i ach. Prawda zapewne leży gdzieś po środku. My Polacy, jak mało który naród mieliśmy silne parcie na "bycie" w zachodniej Europie, która w komunistycznej niewoli jawiła się jako uosobienie wolności i dobrobytu. Zderzenie z rzeczywistością tego wyimaginowanego raju, była (i jest) jednocześnie zderzeniem pokoleń wywodzących się ze środowisk konserwatywnych - w których zawsze na pierwszym miejscu jest chrześcijański system wartości, patriotyzm i głęboko zakorzeniona polskość, i pokoleń "homo sovieticus", którzy przepoczwarzyli się w lemingi, zadowolone z europejskości ciepłej wody w kranie. To - innymi słowy - euroentuzjaści "mimo wszystko", dla których bez znaczenia jest rzeczywista rola Polski w Europie a wolność oznacza przyjęcie zachodnich wartości, które są dokładną odwrotnością wartości naszych ojców i przodków, o których zresztą najlepiej zapomnieć, bo to przecież kołtuństwo było.
Pozostawię otwartym pytanie, czy owo skretynienie to efekt cywilizacji mediów elektronicznych, czy raczej skutek permanentnej propagandy III RP, wmawiającej Polakom, że jest och i ach. Prawda zapewne leży gdzieś po środku. My Polacy, jak mało który naród mieliśmy silne parcie na "bycie" w zachodniej Europie, która w komunistycznej niewoli jawiła się jako uosobienie wolności i dobrobytu. Zderzenie z rzeczywistością tego wyimaginowanego raju, była (i jest) jednocześnie zderzeniem pokoleń wywodzących się ze środowisk konserwatywnych - w których zawsze na pierwszym miejscu jest chrześcijański system wartości, patriotyzm i głęboko zakorzeniona polskość, i pokoleń "homo sovieticus", którzy przepoczwarzyli się w lemingi, zadowolone z europejskości ciepłej wody w kranie. To - innymi słowy - euroentuzjaści "mimo wszystko", dla których bez znaczenia jest rzeczywista rola Polski w Europie a wolność oznacza przyjęcie zachodnich wartości, które są dokładną odwrotnością wartości naszych ojców i przodków, o których zresztą najlepiej zapomnieć, bo to przecież kołtuństwo było.
Zachłysnęli się się oni tym zachodem, właściwie udławili nawet, stając się jednocześnie idealnym celem propagandowej manipulacji, prowadzonej na taką skalę i takimi środkami, o jakich "komunie" się nie śniło. Łykają zatem jak pelikany wszystko to, co świetnie zorganizowane media im "rzucają" i śmiem twierdzić, że pod tym względem niczym nie różnią się od indoktrynowanych od urodzenia Koreańczyków pod rządami dynastii Kimów.
Po drugie, położenie geopolityczne Polski jest takie, że dla naszych wielkich sąsiadów byliśmy i jesteśmy jednocześnie i solą w oku, bękartem Europy i łakomym, sutym kąskiem - plantacją, liczną w zasoby nieźle wykwalifikowanych murzynów. Skrajną naiwnością jest wiara w niemiecką bezinteresowność i niemieckie poczucie winy po II wojnie światowej.
Niemiecki wirus panowania przynajmniej nad Europą nadal ma się świetnie, zmieniły się jedynie środki - militarny blitzkrieg ustąpił genialnej broni masowego rażenia, jakimi są narzędzia ekonomicznego nacisku i propagandy. Stawiam kontrowersyjną tezę, ze gdyby Hitler wpadł na pomysł założenia Unii Europejskiej, to zapewne dzisiaj zamiast flagi z okręgiem dwunastu złotych pentagramów na lazurowym tle, w Brukseli powiewałaby flaga z zupełnie innymi symbolami.
I tu jest sedno polskiej nienormalności - część "murzynów" się zbuntowała, przeganiając dotychczasowych nadzorców, którzy dotąd gorliwie służyli "właścicielom", a ci uruchamiają wszelkie środki, żeby przywrócić stary porządek.
Jazgot niemieckich mediów w Niemczech i w Polsce przybrał rozmiary bezprecedensowe i niespotykane w relacjach między dwoma państwami.
Jazgot niemieckich mediów w Niemczech i w Polsce przybrał rozmiary bezprecedensowe i niespotykane w relacjach między dwoma państwami.
Ataki na nowe polskie władze przybierają niekiedy formę irracjonalną i absurdalną, ale przecież rzeczowa argumentacja jest w tym wypadku zbędna, a nawet szkodliwa - liczy się ciągły ostrzał, w którym głównym celem jest kartofel Kaczyński i jego nacjonalistyczna partia, która przegoniła i przegania potulnych nadzorców plantacji. Przecież to ci nadzorcy z nienormalności uczynili ważny i chyba kluczowy element swojej władzy, zatem wszelkie formy przywracania normalności grzebie w sposób nieodwracalny możliwości powrotu do plantacyjnych porządków III RP.
Wszelkie eksponowane przez medialny jazgot wydarzenia typu Trybunał Konstytucyjny, pisowskie ustawy, rzekome działania antydemokratyczne, przeplatane atakami na Agatę Dudę, szydzenie z obchodów smoleńskich i oddawania godności żołnierzom wyklętym, wątki antyreligijne i światopoglądowe mają - moim zdaniem - znacznie zupełnie drugorzędne i są swojego rodzaju dymną zasłoną dla cichego, przeprowadzanego w białych rękawiczkach zamachu stanu, puczu w środku "demokratycznej" Europy.
Na całe szczęście, mocodawcy puczystów maja problem: ordnung się sypie za sprawą muzułmanów i coraz śmielszym ruchom "antyordnungowym" w Europie. To musi się posypać, jedyne pytanie: kiedy? Ale to już zupełnie inny temat".
AA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz