Kim Pan jest panie Morawiecki ?
http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=20337&Itemid=80
"Podsumujmy zebrany materiał i wyciągnijmy wnioski. Jest tu kilka ważnych kwestii i wątków.
Morawiecki w eleganckiej restauracji, w obecności osób, które należy określić jako VIP-y, w obecności kobiety, która zajmuje eksponowane stanowisko w instytucji państwowej, a więc, jakby można zakładać „damy” używa najbardziej wulgarnego słownictwa jakie można znaleźć nie tyle w języku polskim co w gwarach marginesu. Jest arogancki (nie szanuje swoich rozmówców) i cyniczny.
Zadziwiające, że media, które przecież mają reprezentować opinię publiczną, których zadaniem zawsze było strzeżenie standardów, w tym kulturowych, na to nie reagują. Zbyt wielu ludzi ignoruje dziś takie zachowania, przechodzi nad nimi do porządku, milcząco na nie zezwala. Takie zachowanie w wypadku człowieka „wszechstronnie wykształconego” prezesa wielkiej i „poważnej” instytucji finansowej, człowieka, który zostaje wicepremierem w katolickim kraju o starej kulturze powinny być napiętnowane, powinny go dyskwalifikować i to całkowicie.
Tak nie zachowuje się mąż stanu, człowiek o wysokiej kulturze i morale, człowiek szlachetny. Tak zachowuje się mafioso pozbawiony sumienia i hamulców. Czy do takiego człowieka można mieć zaufania i składać w jego ręce losy (i to nie tylko w perspektywie finansów i gospodarki) państwa i społeczeństwa?"
https://www.salon24.pl/u/loremipsum/827218,kim-pan-jest-panie-morawiecki
"Kim Pan jest panie Morawiecki ?
Być może będziemy mieli nowego premiera. Kandydat jest dość znany, w biznesie jest od kilku lat, w rządzie od lat dwóch.
Z wykształcenia historyk, zrobił kilka zagranicznych podyplomówek, w okresie dzikiej prywatyzacji współtworzył kilka firm doradczo-konsultingowych, po czym został prezesem trzeciego co do wielkości banku w Polsce.
Jako prezes doprowadził do wykupienia większościowych udziałów zarządzanego przez siebie banku przez największy bank europejski...
W 2008r, na początku kryzysu, będąc doradcą ekonomicznym Tuska, domagał się od rządu państwowych gwarancji dla pożyczek międzybankowych. Państwo miałoby wziąć na siebie ciężar błędnych decyzji inwestycyjnych zagranicznych banków...
W czerwcu 2013 został członkiem rady Project Syndicate Polska, sponsorowanego między innymi przez Open Society Institute George'a Sorosa, fundację Politiken i Die Zeit. W radzie tej samej fundacji zasiadał "słynny prawnik" Leib Fogelman.
Fogelman jest o tyle istotny, że jego nazwisko występuje na taśmach Sowy. Nagrany Jagiełło mówi do Morawieckiego "wczoraj dzwonił do mnie Fogelman. Mówi mi: „Słuchaj, ten twój przyjaciel z >>Walczącej<< ma zostać właśnie minister skarbu". Morawiecki odpowiada, że od Schetyny słyszał, że ówczesny minister skarbu "od czerwca jest out". Przypominam, nagrania dokonano za rządu PO...
Morawiecki najwyraźniej ministrem miał zostać niezależnie od tego, kto wygra wybory. Został Ministrem Rozwoju. Po kilku miesiącach przedstawił liczący kilkadziesiąt slajdów Plan Morawieckiego. Po kolejnym roku przedstawił kolejne kilkadziesiąt slajdów Strategii Morawieckiego...
W międzyczasie minister finansów, Paweł Szałamacha, twórca budżetu na 2016 i 2017 oraz szeregu ustaw uszczelniających VAT został odwołany, a resort finansów przejął Morawiecki. Po około dwóch tygodniach Banko Santander dostał mandat na emisję polskich Obligacji Skarbu Państwa. Po kolejnym miesiącu Sejm przegłosował projekt ustawy podwyższającej po raz kolejny VAT do 23%. Od początku 2017 zaczęły obowiązywać przygotowane przez Szałamachę zmiany w VAT, co zaowocowało znacznym wzrostem wpływów z tego podatku. Zasługi zawłaszczył Morawiecki...
Obecnie pod obrady Sejmu trafił projekt sześciu ustaw zwanych Konstytucją Biznesu. Z wyjątkiem powołania rzecznika przedsiębiorcy ustawy te przygotował rząd PO-PSL. Co prawda Konstytucja zakłada przewidywalność prawa, ale tydzień wcześniej Sejm przegłosował projekt likwidacji limitu ZUS od marca 2018. Do marca czekamy ze względu na konieczność dostosowania systemu ZUS. Przeciwko tej ustawie wystąpili pracodawcy (Lewiatan), pracownicy (Solidarność), a nawet sam ZUS...
W walce z "wykluczeniem bankowym" Morawiecki proponuje obowiązek posiadania przez wszystkie firmy posiadające kasę fiskalną terminalu płatniczego. Opłata interchange wynosi 1.5%. Obowiązek ten to taki podatek bankowy, tylko odwrotnie, to bank jest beneficjentem tego podatku...
Po konflikcie z Ziobrą, zamieszaniu kadrowym w PZU (najbogatsza firma w Polsce, będąca również właścicielem PEKAO i Alior Bank) nadzór nad PZU przejęła kilka miesięcy temu Beata Szydło. Dzisiaj mówi się, że Morawiecki zastąpi być może Beatę Szydło na stanowisku Premiera Rzeczpospolitej Polskiej.
Jeszcze raz - Szydło zabrała Morawieckiemu drogie zabawki, a ten zastąpił Szydło...
Kim Pan jest panie Morawiecki, że zostaje Pan ministrem niezależnie od wyniku wyborów, wygryza ministra finansów, ministra skarbu, a nawet panią premier?
Skąd ma pan parasol ochronny tak skuteczny, że bez właściwie żadnego politycznego zaplecza wygrywa Pan wojenki z Ziobrą, Szydło i Szałamachą a totalna opozycja i media z prawa i lewa traktują Pana ulgowo?
Dlaczego zarówno Schetyna jak Kaczyński typują Pana na ministra?
Kto za Panem stoi?"
https://www.salon24.pl/u/wawel/827482,prezesie-dzis-historia-i-elektorat-sprawdzaja-ciebie-mowimy-nie-dla-korporacji-popis-morawieckiego
"Prezesie, dziś historia i elektorat sprawdzają Ciebie. Mówimy NIE dla korporacji POPIS !
No cóż...
Wygląda na to, że kierownicy Studia Nagraniowego „Kelnerzy & Co” zaplanowali Polakom Mateusza Morawieckiego na premiera.
Dzisiejszy dzień to sprawdzian dla Jarosława Kaczyńskiego.
Jeśli ulegnie i pójdzie za scenariuszem lobby bankowego, to będzie to początek końca PIS-u i rozbrat z większą częścią elektoratu.
Powiedziałbym nawet, że to jaką decyzję podejmie dziś Prezes zadecyduje o tym, jak zapisze się na kartach historii.
PIS pod Morawieckim to reanimacja trupa POPIS, AWS i podobnych hybryd niby-niepodległościowych.
Uległość Prezesa w tak ważnej sprawie spowodowałaby, że w dalszej kolejności wciskano by już na ch*** innych nowojorskich ministrów. Na razie – skoro z „taśm Morawieckiego” upublicznione zostały tylko małe, bezpieczne skrawki – przypomnijmy krąg kontaktów tego bankowego kandydata na premiera, którą to kamarylę ujawnia sam Mateusz na taśmie:
Tomasz Misiak – członek Unii Wolności, potem PO, senator dwóch kadencji z ramienia PO, uwikłany w afery na styku „prywatnego” biznesu i państwowych instytucji, został usunięty przez Tuska z partii.
Mikołaj Budzanowski – historyk, od 2008 dyrektor w Ministerstwie Środowiska, potem w Ministerstwie Skarbu Państwa, minister skarbu państwa (2011-2013), zdymisjonowany za „bałagan w polityce energetycznej” („afera rosyjskiej gazrury”), wreszcie dyrektor ds. rozwoju w spółce akcyjnej Boryszew, handlującej rosyjskim gazem, kontrolowanej przez Romana Karkosika, jednego z najbogatszych Polaków.
Jan Krzysztof Bielecki, Członek Kongresu Liberalno-Demokratycznego, potem Unii Wolności, minister ds. integracji europejskiej w rządzie Suchockiej, przedstawiciel Polski w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju, prezes zarządu banku PKO S. A. (na odchodne dostał 7,3 mln odprawy), powołany przez premiera Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów. Bielecki jest członkiem rady Fundacji Batorego, i członkiem europejskiej odnogi masońskiego CFR (wraz z Aleksandrem Kwaśniewskim, Leszkiem Balcerowiczem, Andrzejem Olechowskim, Markiem Belka i Radosławem Sikorskim).
Tomasz Arabski pracował w radiu Wolna Europa i radiu ZET. W latach 2007-2013 był szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, w latach 2011-2013 również ministrem-członek Rady Ministrów i przewodniczącym Komitetu Stałego Rady Ministrów, a w latach 2013-2015 ambasadorem RP w Hiszpanii i Andorze. Wniesiono przeciwko niemu akt oskarżenia o niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego w dniu 10 kwietnia 2010 r.
Lejba Fogelman i jego partner w kancelarii adwokackiej Greenberg Traurig - Jarosław Grzesiak (jest to kancelaria działająca na całym świecie) Nazwiska obu panów, Fogelmana i Grzesiaka pojawia się często w związku z różnego typu fuzjami, przejęciami i „prywatyzacjami” w Polsce. Kancelaria ta towarzyszyła wszystkim największym transakcjom „polskiej” transformacji w ostatnim dwudziestoleciu. O Jarosławie Grzesiaku, partnerze Fogelmana nie można znaleźć żadnych informacji poza informacjami na temat jego działalności zawodowej. Ta zaś jest imponująca. Na liście jego klientów są praktycznie wszystkie te banki i instytucje, które opisywałem w swoich książkach jako masońskie oraz wiele ważnych instytucji finansowych ( w tym wszystkie te, z którymi związany był Morawiecki), a zatem np.: Deutsche Bank, Citigroup, Morgan Stanley, Bank of America Merrill Lynch, Credit Suisse, KBC Securities, Santander Investment, Barclays Capital, J.P. Morgan, Ipopemie S.A., Kulczyk Oil Ventures, UniCredit Banca Mobiliare, GETIN Bank S.A., Crédit Agricole, Bank Zachodni WBK, Bank Pekao, Bank Handlowy, Bank PKO BP.
Poza tym jego klientami byli: Ministerstwu Skarbu Państwa, PKN Orlen S.A., KGHM Polska Miedź S.A, PepsiCo, Inc., RWE AG, PZU S.A., Cyfrowy Polsat S.A., Empik Media & Fashion S.A.
A oto co pisze na jego temat Piotr Nisztor: „To on – jak ujawniła niedawno GP – na fundusz wyborczy Nowoczesnej Ryszarda Petru wpłacił ponad 43 tys. zł. Jednak nazwisko Grzesiaka stało się znane już wiele lat wcześniej dzięki pracy sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen. Mówił o nim lobbysta Marek Dochnal, u którego prawnik gościł zresztą na 40. urodzinach w Monte Carlo. Według jego wersji w okresie, gdy prezydentem był Aleksander Kwaśniewski, a premierem Leszek Miller, zapadła decyzja o oddaniu sektora petrochemicznego rosyjskiemu Łukoilowi. Dochnal powiedział, że udział w tym procesie miało brać również dwóch prawników z kancelarii Dewey Ballantine – Grzesiak i 67-letni Lejb Fogelman, popularny Lońka, dziś również partner w Greenberg Traurig. Mieli oni – zdaniem lobbysty – działać w imieniu Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego oraz nieżyjącego już miliardera Jana Kulczyka. Grzesiak miał zresztą należeć do grona przyjaciół byłego prezydenta”.
W tym samym artykule Nisztor pisze też o Fogelmanie: „Fogelman był zresztą przesłuchiwany w charakterze świadka w ramach śledztwa dotyczącego podejrzenia korupcji przy sprzedaży przez skarb państwa m. in. STOEN-u i PLL LOT (prowadzi je Prokuratura Regionalna w Katowicach). Powód? Na swoje konto w banku UBS w Zurychu o numerze P0152450 otrzymał 380 tys. dolarów z zarejestrowanej w Liechtensteinie spółki Draco Corporation. To właśnie przez ten podmiot – zdaniem śledczych – przepłynęła łapówka w wysokości miliona dolarów za sprzedaż akcji narodowego przewoźnika lotniczego”.
Myślę, że ten szkic „koleżków” złotego Mateusza i ich „osiągnięć” wystarczy...
Prezesie, ocknij się i nie brukaj instytucji Premiera państwa polskiego.
Ledwo przez elektorat PIS-u przeszła fala krytyki – uzasadnionej i ostrej – pod adresem Prezydenta Dudy, mamy kolejną falę fundamentalnej niezgodności między partią a jej elektoratem.
W ostatnich latach trudno by znaleźć tak masową i zdecydowaną krytykę – domniemanych na razie – pomysłów Prezesa pochodzącą z wnętrza własnego obozu. Media społecznościowe, portale blogowe i setki komentatorów w stopniu co najmniej równym krytyce A.Dudy (ok. 90%) skierowało swoje ostrze niezgody ku krążącym w eterze planom zamiany Beaty Szydło na Mateusza Morawieckiego. Padają już dziesiątki deklaracji o nie głosowaniu na PIS, jeśli wydumany nie wiadomo gdzie i forsowany neurotyczny scenariusz wbrew powszechnemu vox populi wszedłby w życie.
Jeśli jakiś dywersant miałby obmyślić posunięcie, które najbardziej skłóciłoby elektorat z PIS-em – wyszłaby z tego właśnie obecna rekonstrukcja premiera. Jeśli PIS chce podążać w kierunku autodestrukcji a la 2007 r. – to... powodzenia, ale bez nas.
Jeszcze jest czas, by Prezes się z tej podszeptywanej mu przez „dobre duszki” wycofał jak najszybciej i z jak najmniejszymi stratami wizerunkowymi.
A wersje rządów technokratycznych z pragmatycznym premierem będącym na ty z p.Fogelmanem – zachowajcie sobie Panowie na czas komputerowych gier „Imperium” w siedzibie PIS-u, lecz zwolnijcie z tych grubych eksperymentów realność.
Ilość przecieków, domysłów na temat przebiegu rekonstrukcji premiera i korekcji strategii stała się już nieogarniona. Ale były wśród tych przecieków takie, które wskazywały prawdziwy sens zastanawiania się przez Prezesa nad korektą kursu rządowego.
Źródłem owego groźnego zamieszania są problemy, kłopoty z prezydentem Dudą. Są to owe nowe „okoliczności polityczne” o których kilka razy wspominał Prezes.
Okręt wpływa na wody, gdzie niespodziewanie wskazały radary masywne lodowe skały podwodne. Kapitan się zdenerwował. Ale właśnie nerwowe decyzje są tu najmniej pożądane. Są wypowiedzi Prezesa o potrzebie wzmocnienia ośrodka rządowego (domyślnie: względem ośrodka prezydenckiego i jego potencjalnych akolitów, czyli Kukiza, Gowina etc.).
I tu oto właśnie powstała wielkopomnie tragiczna koncepcja wzmocnienia rządu przez postawienie na jego czele wspaniałego Mateusza. Jeśli tak się stanie, będzie to początek schodów PIS-u.
W tej koncepcji „korekty dobrej zmiany” M.Morawiecki ma być Wunderwaffe, cudowną bronią przeciw dziwnej nieprzewidywalności i brykaniu prezydenta Dudy. Nie wiem, czy wymyślił to Prezes, czy ktoś ze dworu. Ale jest to próba leczenia dżumy cholerą. Menadżerski sposób sprawowania władzy przez M.Morawieckiego spowodowałby nieprzewidywalne rozsady rządowe, a może i rozłamy i schizmy w koalicji rządowej. Prezydenta kiełznać trzeba, fakt, lecz nie tak ryzykownym sposobem. Bo w rezultacie otrzymać możemy jeszcze większą... nieprzewidywalność, niż ta dudowa... A jeśli chodzi o utemperowanie (das wohltemperierte Duda) prezydenta, to mrzonką jest obmyślenie jakiejś zapory dla jego wyskoków i irracjonalizmów. Nie pomoże tu menadżer Morawiecki a pojawić się mogą nowe problemy i straty mogą być wielokroć większe niż niepewne korzyści z chwilowego utemperowania. Nieprzewidywalność prezydenta Dudy jest – by tak rzec – strukturalna i jako taką jest prawie niemożliwe ją zwalczyć na stałe. Trzeba nauczyć się z nią żyć i w każdym poszczególnym przypadku szukać sposobów na jej ograniczanie. Tu nie ma cudownej Wunderwaffe, a pocisk może trafić we własny obóz. Nie tędy droga.
Ktoś tu w PIS-ie musi jest zagorzałym kinomaniakiem chyba. Na kłopoty Bednarski? Prywatny detektyw Bednarski (Morawiecki): przedwojenny szyk plus niezwykła przenikliwość. Rozwikła najtrudniejszą kryminalną zagadkę, oczaruje każdą kobietę... Detektyw Bednarski (Morawiecki) to detektyw-dżentelmen, uprzejmy nawet dla wrogów i czarujący dla pań. Ale także nadzwyczaj skuteczny. To do niego trafiają najtrudniejsze sprawy; współpracuje przy nich zwykle z komisarzem Rudolfem Hagemanem [czytaj: Lejbą Fogelmanem] tworząc z nim udany duet. Taaak. Świat projektora filmowego. Bajeczki na weekendowe wieczory. Zejdźcie Panowie z PIS-u na ziemię. Bo was ludzie ściągną i to szybciej, niż się spodziewacie. A tu na ziemi są zwykli ludzie, którzy chcą takich prezesów rady ministrów jak Beata Szydło. Polska pod premierem Morawieckim zamiast B.Szydło, to jak Niemcy pod... kanclerzem Joschką Fischerem, zamiast Angeli Merkel. Takich rzeczy się nie robi. Nie wywlekajcie kiełbas w trakcie produkcji na widok publiczny. Rozróżniajcie rzeźnię i masarnię od eleganckiego sklepu mięsnego. A filmy o wszechmocnych Batmanach puszczajcie sobie na Nowogrodzkiej. Nie podtykajcie ludowi pod nos członków (i aspirujących do zewnętrznego dziedzińca) „nomenklatury biznesowo-światowej”, bo spowodujecie odruch... wymiotny. Trochę subtelniej, Panowie. Fajnie, że macie pośród was tych, co „bywają w ciekawych rozdaniach” – mówiąc słowami Zyty Gilowskiej [i], ale my wolimy Beatę Szydło. A pan Morawiecki i tak na stanowisku wicepremiera na którym jest może czynić bez przeszkód wszystko, co sobie wyduma. Osoby, które dzwonią do B.Szydło wzbudzają moje o wiele większe zaufanie, niż ci, z którymi utrzymuje i musi utrzymywać kontakt Mateusz Morawiecki.
Mateusz Morawiecki jest gwiazdą. Ciągnie ekonomiczny sukces PIS-u. Niech ciągnie jako wicepremier. Póki co szanujemy go, czasem nawet podziwiamy trochę. Na stanowisko premiera nie ma jednak żadnych predyspozycji. Mimo wszystkich zalet nie ma tego czegoś, co musi mieć przywódca, ktoś z kim utożsamia się większa część narodu. Ba, zdaje się czasami wykazywać niepokojące cechy traktowania swojego elektoratu z góry, jako prostaczków, którzy uwierzą w byle co, w byle jaki zestaw slajdów lub w wypowiedź, że ściągniecie do Polski giganta J.P.Morgan pomoże... zmniejszyć bezrobocie, bo w banku będzie 3 tys. miejsc pracy. Przyznam się, że gdy pierwszy raz usłyszałem tę wypowiedź naszego Mateusza – przecierałem oczy ze zdumieniem. On naprawdę to powiedział, on naprawdę myślał, że my to kupimy. Tak nisko nas ceni. Niepokojące. A co zacznie mówić jak... urośnie w siłę? Strach pomyśleć. Niepokoi brak publikacji taśm z nagranym Mateuszem. Na skrawkach opublikowanych niepokoi „mięsny” język p.Mateusza, krańcowo odmienny od tego prezentowanego publicznie oraz niepokoi jakiś podskórnie wyczuwany ton cynizmu. Nie. Za takiego premiera to ja dziękuję. Niech robi tę swoją dobrą robotę, ale z drugiego rzędu. Fajnie, że mu tak wszystko wychodzi. Niech tak ciągnie dalej. Ale nie na ludzkich oczach, Panie, nie tak na widoku. My już nie chcemy drętwej mowy ekonomistów, menadżerów, bankierów i technokratów – słuchaliśmy jej już ponad 20 lat. Mdli od tego. Coś mi mówi, że każdy menadżer ma skłonności ujawniające się z biegiem czasu, skłonności do traktowania tych, co od niego zależą jako... menadżerii. Nie wpychajcie nam tu na czoło rządu jakiegoś patriotycznego Balcerowicza-cudotwórcę. Mimo, że wersja poprawiona i propolska (póki co tak to wygląda, ale czy ukrywanie taśm z Mateuszem nie jest gwarancją, by – po pierwszych fajerwerkach – polityka ekonomiczna Pana M.M. nie była zbyt pro-polska?). Minister finansów, minister rozwoju to jak... palacz w swojej kotłowni. Niech z niej nie wyłazi za często, niech robi tam kiełbasę polityczną niewidziany, niech przyjmuje różnych podejrzanych typów w tym swoim – ważnym – kantorku. Ja nie chcę oglądać palacza i słuchać jego opowieści jak płonie żar. On nie ma być widziany i słuchany za często – ważne jest by wszystkie grzejniki grzały, by ludzie czuli odpowiednią temperaturę do życia i pracy, do uruchamiania przedsiębiorczości na skalę mniejszą niż ta, którą kredytuje J.P.Morgan nie zawracający sobie głowy maluczkimi. Jacek Kurski mocno od wczoraj lansuje Mateusza Batmana, bliskiego przyjaciela Lejba Fogelmana i Tomasza Arabskiego. Mamy spektakl w TV: dwie tony Mateusza na minutę. To nie przejdzie. Elektorat już masowo pokazuje gest Kozakiewicza zamachowi na świetnie spisującą się premier Beatę Szydło. Inni szatani czynni nad uchem Prezesa wycofajcie się, bo będziecie płakać rzewnymi łzami.
[i] „miałam sposobność mocować się z owym Lejbem Fogelmanem. Wpadłam - dosłownie - właśnie na niego, gdy w marcu 2006 r. wtargnęłam na posiedzenie Komisji Nadzoru Bankowego (wówczas jeszcze w strukturach NBP, pod przewodnictwem L. Balcerowicza), gdzie pełnił rolę głównego doradcy prawnego ówczesnego szefa banku Unicredito Alessandro Profumo (po niedawnych oskarżeniach o pranie brudnych pieniędzy via banki libijskie ten Pan wylądował w Radzie Nadzorczej GAZPROMU!). Wtedy nie dali mi rady, nie dali! Ten Lejb też nie dał, wręcz się „zaprzyjaźniał”. Ale po dwóch dniach zażartych negocjacji wówczas wkroczył K. Marcinkiewicz i osobiście ustąpił! Warto więc mieć na uwadze, że ten Lejb bywa w ciekawych rozdaniach, jest w jakiejś nomenklaturze biznesowo-światowej.”
Cyt. za:
https://www.salon24.pl/u/osiejuk/714078,zyta-czyli-swiat-znieruchomial-czesc-2"
"NAJLEPSZY KADROWIEC GALAKTYKI"
http://www.kontrowersje.net/gdzie_si_ko_czy_geniusz_kaczy_skiego
"Gdzie się kończy geniusz Kaczyńskiego ?
Odpowiem od razu! Tam gdzie zaczynają się kadry. O Kaczyńskim można powiedzieć dosłownie wszystko i rozpływać się w zachwytach, ale jednego daru Bozia mu z jakichś powodów poskąpiła. Praktycznie wszystkie decyzje kadrowe Kaczyńskiego dotyczące najwyższych stanowisk w państwie i w partii, wcześniej niż później kończyły się albo porażką albo tragedią. Nie włączę do tego zestawienia Leppera i Giertycha, bo to nieuczciwe nadużycie, tutaj nie było alternatywy, poza wcześniejszymi wyborami, ale dla długiej listy kadrowych porażek Kaczyńskiego i tak nie ma to większego znaczenia.
Przytoczę tylko kilka nazwisk, żeby nie wypełniać felietonu statystyką, a starczyłaby za całą treść. Na pierwsze miejscu ciśnie się Marcinkiewicz, ale to też taki konieczny Lepper, trzeba było poszukać jakiegoś mydłka, żeby udawał nowoczesnego. W moim zestawieniu pierwsze miejsca zajmują ludzie ze środka PiS, którym Kaczyński powierzał wszelkie tajemnice partyjne i państwowe. Zdecydowany numer jeden to „trzeci bliźniak” Ludwik Dorn, minister MWSiA, marszałek sejmu, wiceprezes PiS. Dopóki był posłem jeszcze działał normalnie, gdy został ministrem odbiło mu natychmiast, pieczone przepiórki w gabinecie, Saba w sejmie i na spacerach z BOR, awantury w życiu osobistym, które litościwie przemilczę. A teraz prawdziwy hit – lista szefów (twarzy) kampanii wyborczych: Kurski, Bielan, Kamiński, Kluzik-Rostkowska, Hofmann, Mastalerek. Wszyscy albo przeszli na drugą stronę albo sodówka im odbiła.
Takie nazwiska jak: Marek Jurek (marszałek sejmu), Ujazdowski (minister kultury), Mężydło, Migalski, które były kadrowymi wyborami Kaczyńskiego, pojawiają się wyłącznie dla ukazania skali zjawiska, bo pochylać się nad nimi nie warto. Natomiast bardzo ciekawą składową kadrowych porażek szefa PiS są ludzie z zewnątrz, zatrudniani na najwyższych urzędach, tutaj naprawdę włos się jeży na całym ciele: minister MON Radek Sikorski, minister MSWiA Janusz Kaczmarek, Komendant Główny Policji Konrad Kornatowski, marszałek senatu Bogdan Borusewicz, Jaromir Netzel prezes PZU. Jeśli do tego dołożyć wspomnianego Kazimierza Marcinkiewicza i ostatnie wyczyny Andrzeja Dudy, to puenta jest tragiczna. Na najwyższe urzędy w państwie Kaczyński wybierał kandydatów, którzy dziś są chodzącą kompromitacją, może oprócz Dudy, który jeszcze jest w fazie zjazdu. Z wyjątkiem stanowiska prezesa PiS, Kaczyński w partii również popełnił wszystkie możliwe błędy kadrowe, a dobór szefów sztabów na czas kampanii wyborczej to koszmar.
Oczywiście można zapytać po co robić takie złośliwe zestawienia pachnące „dzieleniem prawicy” i „ruską agenturą”? Nie wiem po co robią to inni, a zakładam, że robią, bo to się samo narzuca, ale napisze co mną kieruje. Bardzo prosta rzecz. Kiedy słyszę, że Jarosław Kaczyński wpadł na genialnym pomysł kadrowy, aby sprawdzoną w bojach, lojalną i uwielbianą przez elektorat Premier Beatę Szydło, wymienić na Mateusza Morawieckiego, karierowicza, bankiera, doradcę Tuska, przelatuje mi przez głowę cała lista, nie tylko powyższe fragmenty porażek kadrowych, a potem zapada ciemność. Nie ma we mnie cienia złośliwości, nie ma żadnej chęci pastwienia się nad człowiekiem, który jest dla mnie politykiem numer jeden w Polsce i dokonał rzeczy wielkich, jak również przeszedł przez osobiste piekło. Jednak w przeciwieństwie do całego grona dupowłazów i z szacunku do Jarosława Kaczyńskiego piszę otwartym tekstem, że kadry to jest przekleństwo Prezesa PiS. Mamy tutaj taką serię porażek, że tylko człowiek ślepy, głupi lub cyniczny nie zastanowi się 100 razy zanim powie, że w przypadku dymisji Beaty Szydło Kaczyński wie, co robi. Nie, nie wie, co robi!
Gdy Prezes PiS buduje strategie polityczne w związku z przeprowadzaniem nowych ustaw, czyszczeniem sądów, złogów w samorządach, czy repolonizacją mediów, to śpię spokojnie i nawet się nie odzywam, bo lepiej nikt tego nie zrobi. Gdy Jarosław Kaczyński bierze się za wymianę kadr i co gorsza jest ślepo zapatrzony w swoje najnowsze odkrycie, jestem przerażony i to tak bardzo, że mam przed oczami rok 2007. Najbardziej genialny człowiek, najbardziej wybitny polityk ma swoje słabości i swoje fiksacje, nikt nie znajdzie geniusza, który by takiej wady nie posiadał. Geniusz Jarosława Kaczyńskiego kończy się tam, gdzie zaczynają się kadry i to nie jest psychologia, to są przerażające statystyki. Każdej lawinie początek daje jeden naruszony kamień, Jarosław Kaczyński właśnie przy tym kamieniu dłubie. Jeśli jest to wyjątkowo chybiona i głupia zabawa w odwracanie uwagi od wydarzeń politycznych, straty i tak są olbrzymie, jeśli taki jest plan – boję się…"
http://www.kontrowersje.net/pis_pokaza_o_brudy_partyjnej_kuchni_i_tego_si_ju_nie_odzobaczy
"Nieważne jak się ten bajzel zakończy, ważne co ludzie zobaczyli! Muszę się przyznać do błędu i zawracania głowy Czytelnikom. Jednym wielkim błędem były próby racjonalnego wyjaśniania chaosu, czego jak wiadomo z definicji zrobić się nie da. Mam za to żelazne alibi, chaos moich interpretacji wynikał tylko i wyłącznie z chaosu decyzyjnego wewnątrz PiS. Po 15 latach obecności w Internecie i wyrobieniu sobie jako takiej marki, nie chcę nikogo przekonywać, że docierają do mnie rozmaite informacje, które się świadomie lub życzliwie podrzuca. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, wielu chce uruchomić ciche teksty sponsorowane u „blogerów”, które będą udawać obiektywizm, bo to się najlepiej sprzedaje. W takiej akcji nigdy nie wziąłem i nie wezmę udziału, ale same informacje zostają.
Skoro się poruszamy w „kręgu wiary”, to też poproszę „zaufajcie mi”. Nie ujawniam źródeł, nie ujawniam informacji, żeby nie usłyszeć: „jątrzysz”, „mataczysz”, „robisz dywersję”. Nie z braku odwagi tak postępuję, ale dlatego, że byłaby to prawda. Gdybym rzeczywiście ujawnił tę kuchnię PiS, zostałbym pośrednikiem frakcji PiS, które dokładnie po to podobne śmieci na skrzynkę mi podrzucają. Wiem więcej, może nawet dużo więcej niż tak pogardzany, szczególnie ostatnio, przeciętny wyborca PiS, ale to nie znaczy, że jestem mądrzejszy, że mam konkretne informacje, które pozwalają rozwiązać bieżące zagadki. Przeciwnie wielu ludzi dba, abym miał większy śmietnik w głowie i bardziej się gubił niż przeciętny wyborca PiS. O czym to świadczy? O tym, że między bajki można włożyć wszystkie brednie o „medialnym budowaniu chaosu” i „genialnej strategii”.
Od środka, z samego PiS jest budowany chaos, bo w PiS trwa partyjna jatka i to na takim poziomie, że każda dworska intryga jest dozwolona. Ktokolwiek w tej chwili powie „przeciętnemu wyborcy”, że Kaczyński rozpisał genialny scenariusz, nie tylko łże jak „bura suka”, ale się frajer ośmiesza. Decyzje w PiS podejmowane są od Sasa do lasa, od rana do wieczora, od Premiera Kaczyńskiego, przez Morawieckiego do Premier Szydło. Akcja się zmienia wraz z kolejnymi ruchami frakcyjnymi, na samym szczycie PiS i jest to walka o KASĘ i WŁADZĘ. Obojętnie kto ostatecznie zostanie premierem w PiS ta jatka nie ustanie, a w przypadku Morawieckiego tylko się zaostrzy również w elektoracie. Bez żadnej tajnej wiedzy można taką obserwację poczynić, wystarczy prześledzić oficjalne komunikaty PiS i zachowania środowisk związanych z PiS. Oto zestawienie wypowiedzi Ryszarda Terleckiego, człowieka z samej wierchuszki PiS:
a. 2 listopada 2017, Terlecki komunikuje, że Beata Szydło zostaje: http://wiadomos...
b. Dziś rano, Terlecki oświadcza, że poznamy nazwisko NOWEGO premiera https://www.tvn...
c. Dziś w południe, po spotkaniu u Dudy, Terlecki mówi, że w przyszłym tygodniu PiS poda skład rządu https://wpolity...
Wojna buldogów pod dywanem, wewnętrzna jatka w PiS, nie żaden genialny scenariusz Kaczyńskiego, to cała tajemnica. Podobne komunikaty mieliśmy ze strony, no nie oszukujmy się, najlepiej poinformowanego i stojącego blisko wierchuszki PiS, redaktora Sakiewicza, który w sierpniu nawoływał do kompromisu z Andrzejem Dudą, by w grudniu oświadczyć, że na wypadek dymisji Macierewicza nie zagłosuje na Andrzeja Dudę, nawet jeśli ten będzie walczył z Tuskiem. Dziś się dowiedziałem od redaktora Sakiewicza, że jeśli nie zaakceptuję zmian zaproponowanych przez Kaczyńskiego (w domyśle Morawiecki), to zakwestionuję Kaczyńskiego jako lidera PiS. Rozumiem, że redaktor Sakiewicz kwestionując dwa wybory Kaczyńskiego: nominację Dudy na drugą kadencję i zgodę na dymisję Macierewicza, pozycję lidera PiS umocnił.
Proszę Szanownych Rodaków, to jest tylko fragment większej całości i walki o wpływy, gdzie każdy ubija swoje interesy, które w sierpniu i w lipcu, a nawet rano i wieczorem wyglądają inaczej, bo się po prostu jeden buldog dobrał drugiemu do gardła. Ponieważ mnie natura wyposażyła w nadmiarze w pyskatość i pod dostatkiem w rozum, jednocześnie w ogóle nie mam daru do kłaniania się komukolwiek, za darmo i tym bardziej za pieniądze, to mam ten komfort, że mogę mówić jak jest. Wbrew własnemu interesowi, oświadczam wszem wobec, że:
1. Kaczyński nie prowadzi żadnego genialnego planu, ale usiłuje zapanować nad chaosem i popełnia fatalny błąd stawiając na Morawieckiego i mrzonki o budowaniu polityczno-gospodarczej potęgi Polski w oparciu o Trójmorze sponsorowane przez JP Morgan, USA, przychylność UE, tranzyt z Chin i co tam jeszcze Mateusz na slajdach pokazał. .
2. W PiS trwa wojna frakcji, na śmierć i życie i dlatego nikt tam nie dba o takie „pierdoły”, jak szacunek dla elektoratu i choćby próbę podjęcia rzeczowej rozmowy, wszystkim zamyka się gęby „geniuszem Kaczyńskiego” i „ruskim agentem”.
3. Media „niepokorne” i biznesy zbudowane wokół PiS zmieniały swoje stanowiska w zależności od tego na czyją szalę przechylało się zwycięstwo, redaktor naczelny Gazety Polskiej, w której piszę, ale pisać nie muszę, brał i bierze udział w tej grze.
4. W każdym zestawieniu musi się pojawić Polska, bo jakże to tak bez interesu narodowego? W moim też się pojawi. Cała Polska widziała, jak PiS ubija swoje prywatne interesy, a Kaczyński stawia nie na czarnego, ale na trojańskiego konia bankierów z JP Morgan na czele i tego się „nie odzobaczy”.
Wyjście z bajzlu i dla tak inflacyjnie przywoływanego „dobra Polski”, jest jedno. Albo się PiS z rozumem przeprosi i wróci do głosu ludu, zamiast padać na kolana przed lobby, albo się media i biznesy PiS zreflektują, ograniczą apetyty i ambicje, albo to KONIEC. Czego koniec? Wszystkiego. KONIEC wciskania kitu Polakom i KONIEC „dobrej zmiany”, według reguły dajcie prawicy rządzić i otwórzcie sobie browarka. To pisałem ja: nie potrafiący zadbać o swoje interesy Piotr Wielgucki (Matka Kurka), felietonista Gazety Polskiej i wyborca PiS, który coś tam dłubał przy kilku kampaniach.
PS Pozostawienie Beaty Szydło będzie początkiem powrotu do rozumu, wybór Morawieckiego początkiem końca, ale to tylko marginalna informacja, problemem jest szerszy i opisany powyżej".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz