21.06.2015
Budzący się 6 - uśpieni i zniewoleni w piekle
"Pandorum" - fenomenalna przenośnia stanu w jakim znajduje się gatunek ludzki.
Zniewolenie mas, wtórne barbarzyństwo, bestialstwo psychopatów u władzy.
Uśpieni i zniewoleni w piekle. Zdegenerowani. Nieświadomi Tego z czego ich okradziono.
http://kinoman.tv/film/pandorum
4.06.2015
Budzący się 5 - Boskie Ciało
0# brat 2015-05-28 16:05
Miłość własna? Cytat z przywołanego przez Ciebie artykułu:
Cytat:
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | CytowaćCytat:
- My, anorektyczki uważamy, że nie zasługujemy na jedzenie, że nie jesteśmy wystarczająco dobre, by móc jeść. Do tego dochodzi kwestia kontroli. Jest tyle spraw, na które nie mamy wpływu, a jedzenie to jedyna taka, nad którą możemy zapanować - mówi Rachel.
# vs 2015-05-28 17:51
Każdy nałogowiec się usprawiedliwia.
Mechanizm napędzający anorektyczki wiąże się prawie w 100% z obsesją na punkcie wyglądu. Skąd ta obsesja się bierze? Z wcześniejszej akceptacji rówieśniczego szydzenia z wyglądu innych, z braku akceptacji innych takich jakimi są.
Przecież ze świecą można szukać grupy rówieśniczej, nieformalnej, w której nie ma kozłów ofiarnych, w której nie występuje skażająca mentalnie walka o pozycję w grupie. Obsesja na punkcie wyglądu, agresja wobec innych szybko zamienia się w autoagresję.
Nawet modelki i modele mają kompleksy.
Świadome "wdrukowywanie" sobie samoakceptacji, miłości własnej, samoakceptacji, daje bardzo ograniczone rezultaty bo jesteśmy gatunkiem społecznym, stanowimy swoisty zespół naczyń połączonych.
Chcę tylko na prostym przykładzie udowodnić, że miłość do siebie to jest warunek konieczny ale nie wystarczający.
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | CytowaćMechanizm napędzający anorektyczki wiąże się prawie w 100% z obsesją na punkcie wyglądu. Skąd ta obsesja się bierze? Z wcześniejszej akceptacji rówieśniczego szydzenia z wyglądu innych, z braku akceptacji innych takich jakimi są.
Przecież ze świecą można szukać grupy rówieśniczej, nieformalnej, w której nie ma kozłów ofiarnych, w której nie występuje skażająca mentalnie walka o pozycję w grupie. Obsesja na punkcie wyglądu, agresja wobec innych szybko zamienia się w autoagresję.
Nawet modelki i modele mają kompleksy.
Świadome "wdrukowywanie" sobie samoakceptacji, miłości własnej, samoakceptacji, daje bardzo ograniczone rezultaty bo jesteśmy gatunkiem społecznym, stanowimy swoisty zespół naczyń połączonych.
Chcę tylko na prostym przykładzie udowodnić, że miłość do siebie to jest warunek konieczny ale nie wystarczający.
# vs 2015-05-28 21:14
Ty udowodniłeś powyższym wpisem, że analfabetyzm funkcjonalny ma się dobrze.
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
0# brat 2015-05-29 06:45
Dobrze, więc odpowiem za Ciebie. Stworzyłeś karkołomną figurę gdzie rzekomo miłość do siebie to akceptacja braku akceptacji innych i siebie! Ciągnąc to dalej wychodzi Ci, że przyczyną m. in. anoreksji jest miłość własna?! ...ale nie masz zamiaru widzę przekonywać, bo kto nie widzi tej oczywistej oczywistości ten debil
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
+1# vs 2015-05-29 13:42
Ręce opadają...
A gdzie ja napisałem że, cyt.:
Cytat:
Napisałem natomiast min. to że, niemożliwa jest prawdziwa samoakceptacja w sytuacji gdy wcześniej poddaliśmy się presji środowiska i uzależniamy naszą akceptację innych ludzi od spełnienia przez nich bardzo wyżyłowanych standardów, choćby standardów urody.
Reasumując, wymogi które narzucamy innym (które narzuca innym nasze środowisko, które i nam wcześniej zostały narzucone) DOPADAJĄ NIEUCHRONNIE i nas samych.
Czasami kończy się to anoreksją lub wręcz samobójstwem.
Widzisz dziurę w całym a ja tylko pokazałem z innego punktu widzenia słowa samego Marka, cyt.:
Cytat:
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | CytowaćA gdzie ja napisałem że, cyt.:
Cytat:
????miłość do siebie to akceptacja braku akceptacji innych i siebie!
Napisałem natomiast min. to że, niemożliwa jest prawdziwa samoakceptacja w sytuacji gdy wcześniej poddaliśmy się presji środowiska i uzależniamy naszą akceptację innych ludzi od spełnienia przez nich bardzo wyżyłowanych standardów, choćby standardów urody.
Reasumując, wymogi które narzucamy innym (które narzuca innym nasze środowisko, które i nam wcześniej zostały narzucone) DOPADAJĄ NIEUCHRONNIE i nas samych.
Czasami kończy się to anoreksją lub wręcz samobójstwem.
Widzisz dziurę w całym a ja tylko pokazałem z innego punktu widzenia słowa samego Marka, cyt.:
Cytat:
Tak ten biznes się kręci od tysięcy lat. Bierze w nim udział religia, państwo i biznes. Ci którzy nawołują do opamiętania się, głoszą że nie trzeba wysiłku by zdobyć uczucie zadowolenia, bo to tylko i wyłącznie nawyk - są wyszydzani, wyśmiewani, a czasem jak naucza historia - brutalnie mordowani. Ludzie nieszczęśliwi są zawsze bardzo okrutni. Jeśli ktoś nienawidzi swego ciała i psychiki, będzie taki sam wobec innych ludzi. Najtrudniejsze na świecie nie jest pobicie rekordu podnoszenia jakiegoś ciężaru, wielkości mięśnia - ale pokochanie swojego ciała, takim jakie jest. Skupienie się na ciele, akceptacja - to ciężar nie do udźwignięcia dla większości ludzi. Oni kochają je modelować według wzoru, który ktoś podaje im za modny. Czy jest większe upodlenie? Upokorzenie? Niszczę swoje ciało i psychikę, bo chcę żeby inni mnie akceptowali.
To ma być siła, moc? To tylko reakcja uległości na przemoc otoczenia - nic więcej.
# vs 2015-05-29 13:53
I jeszcze raz:
Cytat:
I każdy z nas od najmłodszych lat trafia do takiego środowiska i najczęściej akceptuje te wszystkie chore mechanizmy.
A jeśli zaakceptuje to jak ma się pokochać bezwarunkowo, skoro narzucanie warunków stało się sensem życia?
Jeśli jako zbiorowość będziemy traktować się negatywnie to nie jesteśmy w stanie traktować samych siebie pozytywnie.
Bo narzucane nam wzorce, schematy, mentalna presja są zbyt silne.
Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie...
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | CytowaćCytat:
To chore środowisko programuje nas na skupianiu się na ciele, tworzy terror różnych standardów, w tym urody, i bezlitośnie niszczy w istocie wszystkich członków środowiska, także tych na samej górze.Skupienie się na ciele, akceptacja - to ciężar nie do udźwignięcia dla większości ludzi. Oni kochają je modelować według wzoru, który ktoś podaje im za modny. Czy jest większe upodlenie? Upokorzenie? Niszczę swoje ciało i psychikę, bo chcę żeby inni mnie akceptowali.
I każdy z nas od najmłodszych lat trafia do takiego środowiska i najczęściej akceptuje te wszystkie chore mechanizmy.
A jeśli zaakceptuje to jak ma się pokochać bezwarunkowo, skoro narzucanie warunków stało się sensem życia?
Jeśli jako zbiorowość będziemy traktować się negatywnie to nie jesteśmy w stanie traktować samych siebie pozytywnie.
Bo narzucane nam wzorce, schematy, mentalna presja są zbyt silne.
Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie...
+2# vs 2015-05-29 14:14
Musielibyśmy mieć "kompletnie wyjebane" na akceptację nas przez innych by móc wzmacniać własną samoakceptację.
A to w istocie jest niemożliwe, bo istnieją widzialne i niewidzialne nici które nas łączą.
Jesteśmy niczym rój, czy tego chcemy czy nie. I to od jakości tej wspólnoty zależy nasz los. Presja chorego roju jest tak potężna, że osoby wrażliwe i zbyt skupione na sobie (miłość własna w chorym środowisku) jeśli tylko akceptują wolę chorego roju to popadają w autodestrukcję, która przejawia się w różnych formach, choćby poprzez anoreksję.
Esencja.
Miłość własna + dobre środowisko.
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | CytowaćA to w istocie jest niemożliwe, bo istnieją widzialne i niewidzialne nici które nas łączą.
Jesteśmy niczym rój, czy tego chcemy czy nie. I to od jakości tej wspólnoty zależy nasz los. Presja chorego roju jest tak potężna, że osoby wrażliwe i zbyt skupione na sobie (miłość własna w chorym środowisku) jeśli tylko akceptują wolę chorego roju to popadają w autodestrukcję, która przejawia się w różnych formach, choćby poprzez anoreksję.
Esencja.
Miłość własna + dobre środowisko.
0# brat 2015-05-29 14:54
Dobrze, że doprecyzowujesz . Najwyraźniej rozróżniasz dwie "miłości własne". Dobra i ta zła w chorym środowisku. Tyle, że ta druga ma tyle wspólnego z prawidłową miłością własną co przysłowiowe krzesło elektryczne z krzesłem. Mieszanie tych dwóch rzeczy powoduje powstawanie takich właśnie potworków i nieporozumień.
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
# vs 2015-05-29 15:53
A w jakie środowisko wpadliśmy za młodu jak śliwka w kompot?
Gdzie jest to mityczne dobre środowisko?
Ja widzę naokoło tylko krzesła elektryczne, Bóg wie że chciałbym wreszcie usiąść i odpocząć
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | CytowaćGdzie jest to mityczne dobre środowisko?
Ja widzę naokoło tylko krzesła elektryczne, Bóg wie że chciałbym wreszcie usiąść i odpocząć
# vs 2015-06-04 00:18
System niewolniczy rozbił wspólnotę człowieka, a w celu reprodukcji niewolników narzucił im monogamię.
Dopóki będziemy obracać się w przestrzeni narzuconej przez system niewolniczy owoce mogą być tylko coraz gorsze.
Dzisiejsze czasy to już krańcowa patologia, krańcowa atomizacja społeczna, krańcowa znieczulica.
I dopiero zrozumiawszy to widzimy, że recepty Marka to ślepa uliczka.
Chory rój, chorych, zatomizowanych jednostek, niszczy nie tylko jednostki (w tym wymuszając mechanizmy autodestrukcji) , ale w sposób dla większości niedostrzegalny niszczy też całość.
Jeśli jest więc gdzieś boski sens cierpienia, poświęcenia, to tkwi on właśnie w sferze ochrony dobra wspólnoty nawet własnym kosztem.
Neoliberalizm, korwinizm, egoizm, chciwość, działają zabójczo dla wspólnoty ludzkiej.
Bez tej wspólnoty, kompletnie zatomizowani, w sposób wyrachowany skupieni na sobie, niezdolni do poświęceń, nie jesteśmy w stanie przetrwać jako gatunek w dłuższej perspektywie.
Albo Boże Ciało albo nic.
Dopóki będziemy obracać się w przestrzeni narzuconej przez system niewolniczy owoce mogą być tylko coraz gorsze.
Dzisiejsze czasy to już krańcowa patologia, krańcowa atomizacja społeczna, krańcowa znieczulica.
I dopiero zrozumiawszy to widzimy, że recepty Marka to ślepa uliczka.
Chory rój, chorych, zatomizowanych jednostek, niszczy nie tylko jednostki (w tym wymuszając mechanizmy autodestrukcji) , ale w sposób dla większości niedostrzegalny niszczy też całość.
Jeśli jest więc gdzieś boski sens cierpienia, poświęcenia, to tkwi on właśnie w sferze ochrony dobra wspólnoty nawet własnym kosztem.
Neoliberalizm, korwinizm, egoizm, chciwość, działają zabójczo dla wspólnoty ludzkiej.
Bez tej wspólnoty, kompletnie zatomizowani, w sposób wyrachowany skupieni na sobie, niezdolni do poświęceń, nie jesteśmy w stanie przetrwać jako gatunek w dłuższej perspektywie.
Albo Boże Ciało albo nic.
AA
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Ma 170 cm wzrostu, waży niecałe 20 kg. "Stworzyłam potwora".
www.tvn24.pl/rachael-farrokh-i-jej-walka-z-anoreksja,546385,s.html